Wygląda na to, że przyzwyczailiśmy się do zamkniętych w święta sklepów. Zakupy jednak i tak robimy - na stacjach benzynowych.
Posłowie PiS, lewicy, Samoobrony, LPR oraz PSL wprowadzili zakaz pracy w 12 dni roku w trosce o kobiety, które pracując w święta w sklepach, pozbawione są kontaktu z rodziną. Pierwszym dniem obowiązywania nowych przepisów był 1 listopada ubiegłego roku.
Dziś już wiadomo, kto na zakazie pracy w święta zarobił. - W dni świąteczne nasze stacje odnotowują ok. 20-proc. wzrost obrotów w porównaniu ze sprzedażą w dni powszednie - twierdzi Marcin Zachowicz z Grupy Lotos.
W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele innych sieci sprzedających paliwa. Ich zdaniem w dni świąteczne szczególnie dobrze schodzą napoje - czytaj: alkohol - oraz słodycze.
- Byłem w niedzielę koło 8 rano na stacji na warszawskiej Ochocie. Była kolejka, mimo że sprzedawały trzy osoby. Nikt przy mnie nie kupował paliwa. Wszyscy wódkę albo piwo - opowiada nasz czytelnik.
Co ciekawe, stacje w święta działają tylko dzięki liberalnemu podejściu Państwowej Inspekcji Pracy. Przepisy są jednoznaczne - stacje tego dnia powinny być zamknięte. PIP przymyka na to oczy, twierdząc, że "stacje paliw należy zaliczyć do placówek usługowych wykonujących prace konieczne ze względu na ich użyteczność społeczną i codzienne potrzeby ludności". A tych zakaz pracy w święta nie dotyczy.
pomysł na obiad
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz