niedziela, 27 kwietnia 2008

Pocztowcy zapowiadają strajk

Zanosi się na kolejny protest. Po pielęgniarkach, lekarzach, nauczycielach, górnikach i celnikach do strajków przymierzają się listonosze. Większość z nich zarabia 1800 zł na rękę.

Podwyżek domaga się NSZZ „Solidarność”. Ale to niejedyny związek, który swoje postulaty wystosował do dyrektora generalnego Poczty. W Poczcie działa 45 organizacji związkowych. – Spotkanie dyrekcji urzędu z ich przedstawicielami zostało zaplanowane na 7 lutego – mówi Radosław Kazimierski, rzecznik Poczty Polskiej. Jak dodaje, kwoty podwyżek żądanych przez poszczególne związki różnią się od siebie. – Przed spotkaniem nie chcieliśmy wchodzić w spór – mówi Sławomir Redmer, szef struktur OPZZ Poczty. – Co będzie dalej, zobaczymy.

– Młodzi pracownicy uciekają z Poczty – mówi Bogumił Nowicki z NSZZ „Solidarność”. – Aż 70 tys. osób zatrudnionych u nas zarabia poniżej 2,4 tys. zł brutto. Netto dostają średnio 1,8 – 1,9 tys. zł – mówi Nowicki.

Strajk nie jest wykluczony. Poczty nie stać na spełnienie żądań związków. Mowa bowiem o ok. 72 mln zł. W zeszłym roku na podwyżki urząd przeznaczył ponad 50 mln zł. Już wtedy związki zawodowe zapowiadały, że to za mało (średnia podwyżka na pracownika wyniosła ok. 200 zł brutto) i w tym roku wystąpią z dalszymi roszczeniami. Strajk listonoszy pod koniec 2006 roku doprowadził do paraliżu urzędu. Poczta straciła wówczas znaczną część klientów, na czym skorzystała jej prywatna konkurencja. Liczba dostarczanych przesyłek przez takie firmy pocztowe jak InPost czy Paf Operator Pocztowy wzrosła wówczas kilkakrotnie. Wielu klientów już do państwowego operatora nie wróciło. Firmy kurierskie przejęły część rynku paczek.

Nieoficjalnie wiadomo, że kierownictwo Poczty nie zaakceptuje postulatów „Solidarności”. Z informacji „Rz” wynika, że dyrektor generalny Poczty Andrzej Polakowski powiadomił o sprawie nadzorującego tę firmę ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka.

Wcześniej, 24 stycznia, związkowcy spotkali się z Maciejem Jankowskim, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Infrastruktury odpowiedzialnym za Pocztę Polską. – Minister zgodził się z potrzebą podwyżek i przyjął do wiadomości niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą ewentualny strajk – powiedział Nowicki.

Poczta utrzymuje się sama, nie jest przedsiębiorstwem opłacanym z budżetu państwa. Ale zgodnie z prawem, gdy jej usługa przynosi straty, to Skarb Państwa musi Pocztę dofinansować. Czy rząd wyłoży pieniądze – nie wiadomo.

W środę mają się odbyć negocjacje związków z kierownictwem. W Poczcie działa 45 organizacji związkowych. „Solidarność” zapewnia, że dzikich protestów nie będzie. – Pracownicy, którzy zdecydują się poprzeć protest, muszą mieć zagwarantowane bezpieczeństwo. Musi on być legalny. Liczę, że pan minister i premier dojdą do wniosku, iż potrzebne są racjonalne działania – mówi Nowicki. I dodaje: – Trzeba zwrócić na siebie uwagę premiera, tak żeby się uśmiechnął, śpiewać jak Doda nie umiemy, ale zawsze możemy gdzieś przybyć i pokrzyczeć – mówi Nowicki.
Kwisonalia 2013

Brak komentarzy: