niedziela, 30 marca 2008

Górnicy z Budryka przywitali Nowy Rok w kopalni

250 górników sylwestra spędziło w kopalni Budryk wOrnontowicach. Strajkujący pracownicy nie opuścili kopalni - razemprzywitali Nowy Rok.
Górnicy chcą zakończenia przedłużającego się strajku, ale nie rezygnująze swoich żądań. Po przyłączeniu Budryka do Jastrzębskiej SpółkiWęglowej chcą wyrównania płac.

Strajk w zatrudniającej blisko dwa i pół tysiąca osób kopalni"Budryk" trwa od 15 dni. Według związkowców, okupację zakładu prowadziokoło 400 górników. Prowadzone od kilku dni rozmowy nie doprowadziły doporozumienia.
Zaplanowano kolejne negocjacje między strajkującymi, a zarządamikopalni Budryk i Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Jeśli rozmowy nieprzyniosą przełomu, związkowcy zamierzają rozpocząć protest okupacyjnypod ziemią.
200 osób znalazło w Danii sezonową pracę

niedziela, 16 marca 2008

Otul pracownika ciepłem

Pracodawca ma obowiązek zapewnić odpowiednią temperaturę w pomieszczeniach, w których pracuje załoga. W przeciwnym razie może zostać ukarany.

Przepisy zobowiązują do ochrony pracowników przed zimnem. Ta ochrona zależy od rodzaju działalności i zajęć poszczególnych pracowników. Pracodawca nie może kierować się przy tym wyłącznie swoimi subiektywnymi odczuciami. Przepisy bhp dokładnie określają m.in. minimalną temperaturę w pomieszczeniach, w których pracują ludzie.

Najbardziej komfortowe warunki szef musi zapewnić pracownikom administracyjno-biurowym. W pomieszczeniach administracji temperatura zimą nie powinna spadać poniżej 18 stopni Celsjusza. Takie same warunki muszą mieć zapewnione zatrudnieni do wykonywania lekkich prac fizycznych, np. szwaczki. Pozostali pracownicy pracujący w pomieszczeniach powinni mieć w nich zapewnioną temperaturę co najmniej 14 stopni C. Oczywiście nie dotyczy to sytuacji, gdy niższa temperatura jest potrzebna ze względów technologicznych.

Inspekcja pracy wyjaśnia, że jeżeli słupek termometru wskazuje mniejszą wartość, to pracownicy powinni zgłosić to pracodawcy, a jeśli to nie przyniesie efektu – inspektorowi pracy. Ten z kolei może się zwrócić do sanepidu o dokonanie pomiaru mikroklimatu w pomieszczeniach, w których odbywa się praca. Jednym z parametrów jest właśnie temperatura. Jeżeli się okaże, że jest niższa niż ustalona w rozporządzeniu ministra pracy i polityki socjalnej z 1997 r., będzie to naruszeniem przez pracodawcę zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. W konsekwencji stanie się podstawą jego ukarania.

Przepisy określają też standardy, w jakich powinna być wykonywana praca na zewnątrz budynków. Tu oczywiście nikt nie wymaga od pracodawcy, by walczył z siłami przyrody. Ma jednak zapewnić pracownikom pomieszczenie, w którym mogą się ogrzać czy zmienić odzież. Pomieszczenie to musi mieć co najmniej 8 mkw. powierzchni, a temperatura w nim nie powinna być niższa niż 16 stopni C. Jeżeli prace na powietrzu wykonywane są daleko od siedziby firmy, to pracodawca powinien zapewnić tzw. koksowniki czy inne promienniki ciepła. Dodatkowo osoby pracujące w terenie w czasie chłodów muszą być wyekwipowane w odpowiednią odzież ochronną, z certyfikatem.
Polacy kończą pracę na wielkich budowach

sobota, 15 marca 2008

Wyższe odszkodowania dla pracowników

Pracownicy będą mogli dochodzić przed sądem pracy wyższych odszkodowań od pracodawcy, pisze "Gazeta Prawna".

Nową jakość w prawie pracy wprowadza orzeczenie TrybunałuKonstytucyjnego z 27 listopada 2007 r. Wyrok pozwoli pracownikom nadochodzenie od pracodawców, którzy niezgodnie z prawem rozwiązali znimi stosunek pracy, nie tylko odszkodowania przewidzianego w kodeksiepracy, ale także pokrycia szkody w jej pełnej wysokości.

Wysokość roszczeń pracownika z tytułu naruszenia przezpracodawcę przepisów o rozwiązywaniu umów o pracę została uregulowana wart. 56 k.p. Na jego podstawie pracownikowi, z którym rozwiązano umowęo pracę bez wypowiedzenia z naruszeniem przepisów, przysługujealternatywne roszczenie o przywrócenie do pracy albo o odszkodowanie.Natomiast art. 58 k.p. wskazuje, iż to odszkodowanie przysługuje wwysokości wynagrodzenia za okres wypowiedzenia.

Zdotychczasowej praktyki sądowej wynikało, że jeżeli pracownik domagałsię odszkodowania z powodu niezgodnego z prawem rozwiązania umowy opracę, wówczas w razie wygrania procesu mógł otrzymać maksymalnie kwotęodszkodowania w wysokości trzech swoich miesięcznych wynagrodzeń.Wydając wyrok sąd nie brał pod uwagę konsekwencji działania pracodawcy.Skutki nieprawidłowego zastosowania przepisów ponosił pracownik, np. wwyniku niezgodnego z prawem rozwiązania umowy o pracę mógł stracićprawo do odprawy emerytalnej. Dla wysokości zasądzonego odszkodowanianie miał znaczenia równieżfakt, że pracodawca umyślnie pozbył siępracownika, zakładając z góry możliwość wypłaty odszkodowania.

Trybunał Konstytucyjny w orzeczeniu z 27 listopada 2007 r. (SK18/05, Dz.U. z 2007 r. nr 225, poz. 1672), stwierdził, że art. 58 k.p.,rozumiany w ten sposób, że wyłącza dochodzenie innych, niż określone wtym przepisie roszczeń odszkodowawczych, związanych z bezprawnymrozwiązaniem umowy o pracę bez wypowiedzenia, jest niezgodny z art. 64ust. 1 w związku z art. 2 konstytucji. Artykuł 2 konstytucji stanowi,że Polska jest państwem prawnym, urzeczywistniającym zasadysprawiedliwości społecznej, zaś art. 64 ust. 1 ustawy zasadniczejpotwierdza, że każdy ma prawo do własności oraz innych prawmajątkowych. Trybunał uznał, że przepis art. 58 k.p. narusza prawamajątkowe bezprawnie zwolnionego z pracy, w sposób sprzeczny z zasadamisprawiedliwości.
Islandia: dobre zarobki i atrakcyjne warunki pracy

Tags:

piątek, 14 marca 2008

Firmowe prezenty bardzo popularne

W tym roku 22 proc. pracujących Polaków spodziewa się bonów na święta od firmy – wynika z badań przeprowadzonych przez „Rzeczpospolitą”. W tym roku liczy na nie co trzeci z uczestniczących w ankiecie pracowników umysłowych i urzędników oraz ponad jedna piąta robotników wykwalifikowanych.

Wśród specjalistów i menedżerów najbardziej popularne są świąteczne premie – w tym roku spodziewa się jej 14 proc. badanych. Co ciekawe, to w tej grupie (obok robotników niewykwalifikowanych) jest największy odsetek osób (65 proc.), które nie oczekują od swej firmy gwiazdkowych podarunków. Być może dlatego, że w zeszłym aż 67 proc. z nich nic nie dostało.

Na firmowe prezenty najbardziej liczą robotnicy, urzędnicy i pracownicy umysłowi. Ponad dwie trzecie z tej ostatniej grupy oczekuje w tym roku świątecznego gestu ze strony pracodawcy.

Prezentu od firmy dla swego dziecka najczęściej spodziewają się urzędnicy i robotnicy wykwalifikowani. Jak jednak wynika z naszych badań, paczki dla dzieci straciły nieco na popularności. Niezbyt częste są też gwiazdkowe imprezy w firmie, a najmniej popularne wyjazdy z okazji świąt.Podobnie było w ubiegłym roku, gdy 55 proc. uczestników ankiety wspominało jakąś formę świątecznego podarunku od firmy. Także wówczas pracodawcy najczęściej sięgali po premie i bony.

Na upominki od pracodawcy liczy też 12 proc. ankietowanych emerytów i rencistów (być może dlatego, że niektórzy z nich nadal pracują). W ubiegłym roku 15 proc. badanych z tej grupy zostało obdarowanych przez firmę.
Polacy zaproszeni do islandzkiej policji

niedziela, 9 marca 2008

Była dyrektor ARiMR oskarżona o mobbing wobec 11 osób

O uporczywe i złośliwe naruszanie praw pracowniczych 11 osób oraz m.in. antydatowanie dokumentu oskarżyła Prokuratura Rejonowa Kielce-Zachód b. dyrektor świętokrzyskiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa Iwonę J. Poinformował o tym rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach Sławomir Mielniczuk.

Z ustaleń śledztwa wynika, że podejrzana, pełniąc funkcję dyrektora świętokrzyskiego oddziału Agencji, od marca do listopada 2006 roku m.in. bezzasadnie kwestionowała kwalifikacje i podważała kompetencje pracowników, zastraszała zwolnieniem z pracy, zmuszała do świadczenia pracy po godzinach, upokarzała, nękała, krytykowała, krzyczała w obecności innych osób, wypowiadała się w sposób lekceważący. Ponadto wycofała zgodę na dofinansowanie studiów podyplomowych jednego z pracowników, innego dyskryminowała za przynależność do organizacji związkowej, a jeszcze innego - złośliwie delegowała do pracy w biurze powiatowym.

Prokuratura przedstawiła byłej dyrektor również cztery inne zarzuty dotyczące przekroczenia uprawnień. Według śledczych, kobieta, mając na celu obejście ustawy i odsunięcie od wykonywania obowiązków kierowników dwóch biur powiatowych ARiMR, powierzyła kierowanie tymi biurami osobie, która nie posiadała do tego uprawnień. Ponadto Iwona J. podejrzana jest o potwierdzenie nieprawdy przez antydatowanie dokumentu oraz o to, że wbrew przepisom wydała jednej z pracownic zgodę na przejazdy służbowym samochodem.

Prokuratura oskarżyła w tym śledztwie również dwoje innych pracowników ARiMR: kobietę, która przekroczyła swoje uprawnienia kierując bez uprawnień dwoma biurami powiatowymi oraz mężczyznę, który miał podrobić dokument, antydatowany przez Iwonę J.

Iwona J. nie przyznała się do winy. Grozi jej kara do pięciu lat pozbawienia wolności.

O sprawie mobbingu w świętokrzyskich strukturach ARiMR zrobiło się głośno w październiku 2006 roku po tym, jak 32-letni pracownik biura Agencji w Ostrowcu Świętokrzyskim popełnił samobójstwo. Według informacji docierających do redakcji lokalnych gazet, powodem desperackiego kroku mężczyzny mogła być zła atmosfera w pracy. 10 grudnia prokuratura umorzyła sprawę samobójstwa z powodu braku znamion czynu zabronionego.

Pod koniec listopada 2006 roku Iwona J. zrezygnowała ze stanowiska dyrektora ARiMR w Kielcach. Znalazła pracę w Departamencie Nadzoru Ubezpieczeń Społecznych Kancelarii Premiera Rady Ministrów. Po przedstawieniu jej zarzutów została zawieszona w pełnieniu obowiązków służbowych w Kancelarii. Jest przewodniczącą Rady Nadzorczej Polskiego Radia Kielce.

Prywatne pozwy przeciwko ARiMR o mobbing złożyło w sądzie czworo pracowników Agencji.
lawa 2008

Tags:

wtorek, 4 marca 2008

Równe szanse to mit

Większość studentów prawa w Polsce wątpi w równe szanse na rynku pracy oraz sceptycznie ocenia troskę państwa o zapewnienie obywatelom równego startu - wynika z badań Ipsos Polska oraz Europejskiego Stowarzyszenia Studentów Prawa ELSA Poland.

Sondaż dotyczył postrzegania przez studentów prawa w Polsce kwestii praw człowieka. Jego wyniki zaprezentowano w poniedziałek w Warszawie na konferencji ELSA Poland, podsumowującej prowadzony przez stowarzyszenie w 2007 roku Program Praw Człowieka.

Spośród studiujących prawo, aż 70 proc. uważa, że studenci nie mają takich samych możliwości kariery zawodowej. Jedynie 30 proc. jest przeciwnego zdania. Jednak, w porównaniu z ubiegłym rokiem, liczba ankietowanych.

Badani pytani ogólnie o to, czy państwo zapewnia wszystkim obywatelom równe szanse działania na rynku, w 53 proc. przypadków odpowiedzieli, że "nie", bądź "rzadko". Liczba studentów nastawionych w tej kwestii sceptycznie spadła w porównaniu z rokiem 2006 o 11 pkt proc. Natomiast pozytywnie studenci oceniają poziom swego bezpieczeństwa - 78 proc. spośród nich czuje się bezpiecznie i w porównaniu z ubiegłym rokiem grupa ta wzrosła o 13 pkt proc. 61 proc. ankietowanych oceniło Polskę jako kraj, gdzie wszyscy mogą czuć się bezpiecznie. Zdaniem 73 proc. respondentów wszyscy w Polsce mają zapewnioną możliwość rzetelnego procesu sądowego, 82 proc. jest przekonanych o wystarczającej ochronie osobistej przestrzeni i własności, a 77 proc. uważa, że skutecznie zapewnione jest prawo wyrażania własnych poglądów bez obawy przed dyskryminacją.

Nadal jednak połowa badanych wyraziła przekonanie, że zdarzają się w Polsce przypadki poniżającego traktowania lub karania. Zdaniem 39 proc. pytanych, czyli o 6 pkt proc. więcej niż rok temu, zdarza się, że oskarżeni są uważani za winnych przed prawomocnym wyrokiem sądu. Komentując badania, wiceprezes ELSA Poland Kamil Szymański powiedział PAP, iż ich wyniki są bardziej optymistyczne niż przed rokiem, jednak pokazują równocześnie, że tematyka praw człowieka w większym stopniu powinna być poruszana podczas zajęć na studiach. Dodał, iż w przyszłym roku planowane jest przeprowadzenie badań o charakterze międzynarodowym, we współpracy z europejskimi oddziałami Stowarzyszenia ELSA.

Europejskie Stowarzyszenie Studentów Prawa ELSA zrzesza 25 tys. studentów z 35 państw. W Polsce działa w 15 ośrodkach uniwersyteckich. Tegoroczne badanie wśród studentów prawa w Polsce przeprowadzono na reprezentatywnejgrupie 1223 ankietowanych z wszystkich 15 ośrodków, w których działa stowarzyszenie.
Islandia - “polska wyspa”

poniedziałek, 3 marca 2008

Najwięcej korupcji w partiach i służbie zdrowia

Najbardziej skorumpowane w Polsce są partie polityczne, służba zdrowia, parlament i sektor biznesowy - wynika z badania opinii publicznej przeprowadzonego przez Transparency International (TI).

Wyniki Globalnego Barometru Korupcji 2007 zaprezentowano w Warszawie. W czwartek TI opublikowała je w Berlinie. Z raportu wynika, że co dziesiąty człowiek dał w zeszłym roku łapówkę. Najczęściej korumpowali obywatele Kosowa, Kamerunu i Albanii. W tych krajach około jednej trzeciej badanych przyznaje się do wręczenia łapówki w ciągu minionego roku.

Według Barometru TI, w Polsce najwięcej przypadków korupcji zdarza się w partiach politycznych, służbie zdrowia, parlamencie i w sektorze biznesowym. Na kolejnych miejscach znajdują się m.in. policja, sądownictwo, urzędy rejestrowe, media, wojsko oraz instytucje religijne.

Wzrost korupcji w najbliższych trzech latach przewiduje 39% badanych Polaków, jej stały poziom - 34%, a 27% uważa, że korupcja zmaleje. Tymczasem w UE jej wzrostu spodziewa się 58% ankietowanych mieszkańców, stałego poziomu - 24%, a zmniejszenia się - 18%.

48% polskich respondentów uważa działania rządu zmierzające do wyeliminowania korupcji za nieskuteczne, przeciwnego zdania jest 22%.

Transaparency International Polska zaprezentowała także raport dotyczący korumpowania w sądownictwie. Wynika z niego, że korupcja występuje najczęściej w sądach prowincjonalnych.

Tam dochodzi do bliskich kontaktów pomiędzy miejscowymi elitami prawniczymi. (...) Korupcja w mniejszym stopniu dotyka sędziów, bardziej jest związana z grupami, które prowadzą obsługę sądu, m.in. z biegłymi sądowymi i protokolantami - podkreślił wiceprezes Transparency International Polska, Paweł Kamiński.

Zwrócił także uwagę na korporacjonizm wśród adwokatów i radców prawnych. Nieustannie blokowany jest dostęp do tych zawodów - dodał.
pieczony kurczak

Gorąco wokół czasu pracy

Krajom UE nie udało się w Brukseli porozumieć w sprawie nowej dyrektywy o czasie pracy. Dla Polski to fatalna wiadomość - nierozwiązany pozostaje nasz problem z czasem pracy lekarzy informuje "Gazeta Wyborcza".

- Oznacza to dla nas duże kłopoty - potwierdza "Gazecie" Maciej Duszczyk z Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego.
Przewodzący obecnie Unii Portugalczycy proponowali wprowadzenie do unijnego prawa dwóch nowych przepisów: pracownik mógłby pracować dłużej niż standardowy limit 48 godzin na podstawie osobnej umowy z pracodawcą (tzw. opt-out), nie dłużej jednak niż 65 godzin w tygodniu; dyżury lekarskie dzielono by na część „aktywną” i „nieaktywną”.

Tymczasem dotychczasowe przepisy, które po wczorajszym fiasku negocjacji będą obowiązywać nadal, stwierdzają, że maksymalny czas pracy wynosi 48 godzin. Pracownik może go co prawda dobrowolnie przedłużyć, ale cały czas dyżuru musi być zaliczony do czasu pracy. Dotychczasowa unijna dyrektywa nakazuje, by każdy pracownik obowiązkowo miał 11 godzin odpoczynku w ciągu doby (co oznacza, że 24-godzinny dyżur lekarski jest automatycznie sprzeczny z prawem).

Te przepisy są łamane w większości krajów UE, ale Bruksela ostrzegła, że będzie to tolerować tylko do końca tego roku. Poprzedni Sejm przyjął więc ustawę regulującą czas pracy lekarzy, która uwzględnia unijne przepisy i może doprowadzić do kryzysu w szpitalach.

- Dostosowanie się do starej dyrektywy oznacza konieczność zapewnienia dodatkowych 20 tys. etatów w służbie zdrowia. Nierealne - mówi Duszczyk. - Jeśli zaś nie będziemy jej przestrzegać, grozi nam proces przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości - dodaje.

Pozwów przed ETS Polska i wiele innych krajów UE może się spodziewać już wkrótce. - Czas nie gra na korzyść Europy - ostrzegł komisarz ds. pracy Vladimir Spidla.
Islandia otwiera rynek pracy dla Polaków

niedziela, 2 marca 2008

Ja tam rózg nie noszę

O tym jak bardzo potrzebny jest Mikołaj w grudniu nikogo nie trzeba przekonywać. Nie tylko gorączkowo poszukują go rodzice, ale też właściciele firm, którzy chcą uatrakcyjnić świąteczne spotkanie z pracownikami. Skąd wziąć "profesjonalnego" Mikołaja? Okazuje się, że nie jest to trudne.

W ogłoszeniach prasowych i internetowych nie brakuje ofert. Można wynająć sobie Mikołaja w dowolny grudniowy dzień. Kto chce, by brodacz zagościł w domu w Wigilię musi się pośpieszyć. - Wiadomo, że w Wigilię mamy najwięcej roboty. Na ten dzień już nie przyjmuję zleceń. Mam ponad dwadzieścia domów do odwiedzenia. Przyjmuję zlecenia jeszcze na imprezy w innych terminach. Mogę uatrakcyjnić spotkanie opłatkowe w zakładzie pracy, czy w domu dziecka - pisze nam w mailu Jeremi Korda, na co dzień właściciel firmy catterigowej. Mikołajem jest już od trzech lat.

Jak wygląda przygotowanie do Wigilii? Mikołaj Jeremi twierdzi, że konieczna jest współpraca z rodzicami. - No oczywiście są to tajemnice mikołajowe. Najczęściej spotykam się z rodzicem na klatce schodowej, przed domem lub przed imprezą i ...zasilam worek. Zawsze wystawiam fakturę, odprowadzam podatek, bardzo dbam o kwestie formalne - wyjaśnia Jeremi.

Kto może być Mikołajem? Jak się okazuje nie każdy.
- Trzeba umieć rozmawiać z dziećmi. Na mój widok ani jedno dziecko jeszcze nie płakało, zawsze wizyta kończy się radością. Nie noszę rózg, tylko same miłe prezenty. Nie boję się też tarmoszenia za brodę, bo mam naturalną. Tylko trochę ją maluję na biało specjalnym sprayem - pisze Jeremi.

Ile zarabia Mikołaj?

- W Wigilię biorę więcej, bo wiadomo to wigilia. Za piętnastominutową wizytę biorę około 50-60 złotych brutto. W inne grudniowe dni mniej - 35 złotych. Jeśli muszę dojechać autem, to stawka też odpowiednio jest wyższa. Cena jest też wyższa, jeśli trzeba obdarować szkołę lub dom dziecka - wylicza Jeremi.

Nie ma co ukrywać, Mikołaje konkurują ze sobą. Klienci czekają też na dodatkowe atrakcje np. taniec elfów, sanie lub śpiew kolend.

- Dwa lata temu otrzymałem bardzo atrakcyjną ofertę pracy w górach. Wypożyczyłem wówczas sanie od górala, miałem też pomoc krasnoludków, czyli kelnerek, które pracują dla mnie przy caterringu. Pamniętam, że ze względu na to zlecenie wyjechałem z rodziną do Zakopanego - pisze Jeremi.

Zdaniem Jeremiego wiele osób nie odprowadza zarobku do urzędu skarbowego.
- To jest niesprawiedliwe. Wiadomo, że ani inspekcja pracy, ani skarbówka nie będzie sprawdzać Mikołaja. Uważam, że to ogromny błąd. Bo oszustów nie brakuje. Niektórzy przy okazji rozdawania prezentów potrafią w zamian "wziąć" sobie odtwarzacz DVD albo telefon komórkowy z odwiedzanego domu. Ja jestem uczciwy, mam już ustaloną renomę, wolę być fair również wobec organów podatkowych - tłumaczy Jeremi.
Praca w Islandii - samoloty dla Polaków